Multi kulti

Oczekiwanie na żywice jest trochę męczące. Ponieważ Caspar nadal czeka na swoje ciało, musi tymczasowo pożyczać ciało od Tristana. Mam jednak nadzieję, że Chińczycy się wyrobią i do mojego letniego urlopu każdy z chłopaków będzie miał już swoje własne ciało i będę mogła fotografować ich razem. Dziś natomiast chciałam pokazać wojowniczą naturę Caspara. Z racji tego, że jego życie to ciągła wędrówka i nigdzie nie zagrzewa długo miejsca, nieraz zmuszony był się bronić przed różnego rodzaju niebezpieczeństwami. Napotykał nie tylko groźne stwory, ale też opryszków, łotrów i zabijaków. Będąc kuglarzem i akrobatą, Caspar porusza się z kocią gracją i nieźle radzi sobie w walce wręcz. Jednak jego ulubioną bronią są dwa zakrzywione sztylety lub długie noże. Ponieważ nie znalazłam odpowiednich rekwizytów w skali 1/4, Cas musiał zadowolić się nieco inną bronią.





Nie chcę zdradzać fabuły przed kolejnymi rozdziałami, więc powiem tylko, iż w rodzinnych stronach Caspara powszechnym rodzajem broni są zakrzywione szable w typie bułatu lub szamszira. Znalezienie odpowiednich miniatur jest dość karkołomnym zadaniem, więc znów musiałam iść na ustępstwa. Tym sposobem Caspar jest istnym multi-kulti: lalka jest chińska, imię niemieckie, oczy węgierskie, a szabla polska (ale produkowana w Hiszpanii). Szabla jest ładnie wykonana, lecz niestety nie posiada pochwy. Kształt rękojeści też jest inny od tego, jaki sobie wymyśliłam, ale na potrzeby zdjęć ilustrujących kolejne rozdziały się nada. Za Casparem podąża tajemniczy kruk. Z pewnością nie jest to zwyczajny ptak, choć Cas nigdy nie widział go z bliska. Pióra kruka lśnią metalicznie, a oczy mają rubinową barwę. Znów nie znalazłam modelu w odpowiedniej skali. Gdybym potrafiła filcować na sucho, być może sama pokusiłabym się o stworzenie odpowiedniego ptaka. Cóż, może trzeba będzie się nauczyć filcowania. Tymczasem figurkę kruka nieco podrasowałam. Wtarłam trochę pasty postarzającej w kolorze miedzianym. Okazało się jednak, że pasta ma zbyt czerwonawy odcień, więc znów nie wyszło do końca tak jak chciałam. Oczy pomalowałam farbą akrylową. Dysponowałam tylko kolorem magenta, ale w sumie naturalne rubiny, zwłaszcza nieoszlifowane, mają kolor podobny, więc jest całkiem nieźle. Pozostaje mi już tylko dopracować strój Caspara, ale mam nadzieję, że i ten plan uda mi się z czasem wykonać.





Do lalkowych rekwizytów dodałam też czaszkę kruka. Jest ładnie wykonana i pomalowana. Przyda się zwłaszcza przy sesjach Halloweenowych. A tymczasem kolejne rozdziały powieści są już w produkcji. Moją twórczość możecie znaleźć na pasku bocznym oraz, jak widać w sekcji Social Media, na Wattpad. Życzę wam miłego majowego weekendu.