Miałam skończyć kolejny rozdział Łez... Miałam zrobić kilka innych rzeczy. Z planów nic nie wyszło, bo jestem tak zmęczona, że na nic nie mam siły. Kiedy wracam po pracy do domu, stać mnie już tylko na bezmyślne przeglądanie internetu. Jedyne, co udało mi się zrobić, to lekka customizacja figurki kruka na potrzeby powieści. Problem tylko w tym, że nie udało mi się znaleźć figurki w większym rozmiarze, więc będę musiała kombinować z perspektywą, żeby skalę 1/6 czy nawet 1/7 dopasować do 1/4.
Tymczasem odnalazłam pierwszą lalkę, od której zaczęła się moja dorosła kolekcja. To Ever After High Cerise Hood w podstawowym wydaniu, którą znajoma przerobiła na OOAK. Panna dostała imię Alexa. W skład ręcznie wykonanego stroju wchodziła skórzana kurteczka. Niestety sztuczna skóra z biegiem czasu zaczęła się łuszczyć, a na dodatek zafarbowała ręce lalki. Teraz Alexa wygląda jakby padła ofiarą jakiejś choroby albo miała nieudany tatuaż. Cóż, pewnie pozostanie mi zrobienie jej długich mitenek.
Obecnie zupełnie nie odpowiadają mi dziwaczne proporcje lalek Monster High i Ever After High. Tę jedną zatrzymałam z sentymentu i dlatego, że doceniam pracę włożoną w repaint, reroot oraz zrobienie ubranka. Wszystkie kwitnące drzewa już prawie przekwitły, a ja nie miałam czasu ich obfocić. W dodatku kwiecień nas nie rozpieszcza. Słońce przeplata się z bardzo niskimi temperaturami i deszczem. Po drodze na zakupy pstryknęłam tylko dwa zdjęcia. Moją uwagę przyciągnęło kolorowe graffiti na ulicznej skrzynce elektrycznej oraz kwitnący na biało lilak.
A na koniec smutna wieść z Japonii. W wieku 42 lat zmarł Reita, basista zespołu the GazettE. Aż trudno uwierzyć, że tak młody (młodszy ode mnie), pełen energii człowiek odszedł z tego świata. Niedawno pokazywałam na blogu jego kostkę. Brak mi słów. Rest in peace...