To lubię!

Gdy za oknem szaro, buro i zimno, dni są coraz krótsze, a brak światła i nawał zajęć psują humor, dobrze jest pomyśleć o tym, co sprawia nam radość. Zamiast rozpamiętywać rzeczy, które drażnią, smucą, niepokoją, postanowiłam skupić się na tym, co lubię. Oczywiście oprócz lalek, szkła, sztuki afrykańskiej i japońskiej. Zrobiłam krótką listę (krótką, bo mogłabym wymieniać długo), którą chciałam się z wami podzielić. Nie biorę udziału w łańcuszkach, nie będę więc nikogo nominować, ale jeśli macie ochotę, to także możecie podzielić się na blogach waszymi ulubionymi rzeczami.


1. Kolor miedziany - uwielbiam we wszystkich wariantach. Czy to klosz industrialnej lampy, czy nogi stolika, kuchenne utensylia, torebka z eko skóry, zegarek na rękę lub lakier do paznokci - miedź mnie urzeka i fascynuje.


2. Mech - na drzewach, starych pniakach, na kamieniach i betonie, pod drzewami i na drewnianych płotach. Zawsze uważałam mech za niezwykle dekoracyjny element przyrody. Podobają mi się różne odcienie zieleni i różne formy - króciutkie i delikatne oraz te wyższe, puchate. Mech często gości na moich fotografiach.


3. Króliki - te żywe i te nieożywione. Swego czasu zbierałam figurki królików, ale zaprzestałam, bo kolekcja za bardzo się rozrosła. Zawsze będę pamiętać mojego królika z dzieciństwa, Kacperka rasy srebrzystej szampańskiej. Motyw królika przewija się często w moim domu: na talerzach, kubkach, poduszkach, szkatułkach.


4. Muzea i skanseny - zwłaszcza muzea etnograficzne i archeologiczne pełne przedmiotów z różnych kręgów kulturowych i z dawno minionych czasów - w takich przybytkach mogłabym zamieszkać. W skansenach zaś uwielbiam ozdobne okiennice starych chat, zapach starego drewna, malowane gliniane dzbany, wiklinowe kosze i przedmioty, które jeszcze były w użytku w czasach mojego wczesnego dzieciństwa.


5. Mgła - ta prawdziwa, a nie smog. Mgła, zwłaszcza w lesie czy parku, sprawia trochę nierealne, niesamowite wrażenie. Mleczna ściana czy pasma snujące się pod drzewami sprawiają, że w rzeczywistość wkrada się nieco romantyzmu i tajemniczości.


6. Opowieści o duchach - szczególnie wiktoriańskie i z dwudziestolecia międzywojennego, kiedy to spirytyzm był szalenie popularny. Z przyjemnością czytam opowiadania grozy M.R. Jamesa czy E.A. Poego. Uwielbiam opowieści o widmach, seansach spirytystycznych, mediach, poltergeistach. Do dziś jest jeszcze parę niewyjaśnionych zdarzeń z kariery najsłynniejszego polskiego medium, Franka Kluskiego.

7. Lata 20. i 30. XX wieku - rewolucja w modzie, przemyśle i architekturze, flapperki i wampy, charleston, wyścigi samochodowe i nieme kino, art deco, jazz i kabaret. Mam wielką słabość do tej epoki. Podobają mi się sukienki z obniżoną talią, fryzury na chłopczycę, obrazy Tamary Łempickiej, geometryczne wzory i zaokrąglone kształty mebli. Do dziś mam też sentyment do gier firmy Sierra o przygodach Laury Bow.

8. Karnawał w Wenecji - pełne przepychu stroje i niezwykle dekoracyjne maski, a wszystko to inspirowane commedią dell'arte. Marzę, by choć raz w życiu pojechać do Włoch i ujrzeć to na własne oczy. Moim ulubionym typem maski jest volto. Tradycyjnie biała, ale obecnie fantazyjnie zdobiona.


9. Latarenki - te na świeczkę, jak i na oliwę, a już najbardziej w stylu marokańskim - ażurowe lub z kolorowymi szybkami. Uwielbiam fantastyczne cienie jakie rzucają na ścianę i to jak migoczą w nich płomyki. Dekoracyjność latarenek ociepla każde wnętrze.

10. Burze - ale tylko gdy wiem, że jestem bezpieczna. Lubię w nocy słuchać bębnienia deszczu o parapet i odgłos grzmotów. Jako dziecko często na działce siedziałam wieczorem na werandzie i patrzyłam na błyskawice nad pobliską łąką. Wyładowania atmosferyczne mogą być groźne, ale są też w pewien sposób fascynujące.

Wystarczy tego wyliczania, nie chcę was zanudzić. Ponieważ wczoraj były Mikołajki, pokażę jeszcze co przybyło do mnie z Japonii. どうもありがとうございます! ^.^