Co mi w głowie siedzi


Jakiś czas temu pokazywałam na blogu filiżankę w kształcie głowy marki Ende. Tak się akurat składa, że wszelkie wnętrzarskie gadżety w kształcie głów, rzeźb, popiersi są w tym roku szalenie modne. Nigdy nie kierowałam się modą, tylko moim własnym gustem. Tak też było i w tym przypadku. Przeglądając w wolnej chwili strony internetowe natknęłam się na zdjęcie nietuzinkowej doniczki i po prostu stwierdziłam, że muszę ją mieć. Przymknęłam oko na fakt, że dostępna była jedynie biała głowa. Przynajmniej będzie się komponować z filiżanką. Po co mi jednak doniczka, skoro wszystkie kwiaty u mnie marnieją? Otóż postanowiłam dać sobie jeszcze jedną szansę i spróbować hodować zielistkę. W czasach mej młodości zielistka trzymała się w domu całkiem dobrze, więc mam nadzieję, że teraz także nie zawiedzie. Na razie na potrzeby sesji w nowej doniczce (czy może raczej osłonce, bo brak od spodu dziurek) pomieszkują kwiaty sztuczne. Być może niektórzy będą zdania, że takie głowy to szczyt kiczu, ale mnie akurat ten zabawny design poprawia humor. I na pewno kwiat posadzony w tak niezwykłym naczyniu prezentuje się ciekawiej niż w zwykłej doniczce.



A tak uczciłam Dzień Zaduszny: