Celebrytka




Dzisiejszy post to właściwie 3 w 1, bo za jednym zamachem załapały się na zdjęcia trzy moje nowe nabytki. Jednak wszystko po kolei. Główną gwiazdą jest oczywiście kolejna lalka, ale tym razem jest to pierwsza w mojej kolekcji celebrytka. Barbiowatych lalek o twarzach znanych osób nie zbieram, bo zazwyczaj daleko im do oryginału albo zupełnie nie trafiają w mój gust. Jest zaledwie kilka lalek, które chciałabym mieć w kolekcji, ale te niestety są poza moim zasięgiem. Kiedy jednak zobaczyłam tą ślicznotkę, stwierdziłam, że nie mogę zmarnować takiej okazji. Tak oto stałam się posiadaczką Super Star Brandy Doll z 1999 roku, made in China. Lalka przedstawia piosenkarkę i aktorkę Brandy Norwood popularną w latach 90. Przyznam się, że zupełnie nie znam dorobku artystycznego Brandy, ale jej twarz jest mi znana. Lalka powstała przy współpracy firm Brandnu Inc. (napis na głowie) i Mattela (napis na ciele). Przybyła do mnie w zastępczej sukience i butach, bez kolczyków, pierścionka i telefonu. Jej oryginalne ubranko to wzorzysty top, żółta kurteczka i ciemnoniebieskie metaliczne spodnie, a do tego żółte buty na platformie. W zestawie znajdował się też fioletowy telefon komórkowy starej generacji, tzw. cegła. Byłoby miło mieć oryginalne ubranko, ale dramatu nie ma, tym bardziej, że sama lalka jest w bardzo dobrym stanie. Wystarczyło tylko ją umyć, a brakujące kolczyki zastąpić ćwiekami do scrapbookingu, które doskonale spełniają rolę biżuterii. Brandy ubrałam w inny mój nabytek - sukienkę i żakiecik od Bead Fun Barbie 1994. Z sukienki pozbyłam się plastikowych koralików nanizanych na sznureczki, bo uznałam, że co za dużo to niezdrowo. Niestety nie miałam butów w pasującym kolorze, więc dałam kontrastowe pomarańczowe. Lalek Brandy było w sumie pięć, jedne na ciałach zwykłych, a inne na artykułowanych "pajacykach". Moja ma niemal typowe Barbiowe ciało Superstarek z tą różnicą, że jedną rękę ma prostą, a drugą zgiętą. Gumowe nogi standardowo zginają się na klik. Włosy ma miękkie, cieniowane, a w makijażu wyróżniają się ciemnoczerwone usta obwiedzione ciemną konturówką. Choć nadal nie lubię lalek zbyt wyszczerzonych, dla Brandy zrobiłam wyjątek. Przeważył właśnie kolor ust. Tylko dwie lalki Brandy mają ten kolor, reszta ma usta beżoworóżowe lub brzoskwiniowe. Moja Brandy nie zatrzymała swego oryginalnego imienia. Nazwałam ją Angela i wpisałam w lalkową historię jako dyrygentkę chóru akademickiego z Nowego Orleanu. Angela pozuje przy jeszcze jednym nowym nabytku - komodzie z welurowym obiciem. Szkoda, że nie było tego mebla w tym samym kolorze, co kupiony jakiś czas temu fotel, ale Mattelowskie panny nie narzekają.