Pocieszajki

Miałam wyjechać wreszcie na urlop w moje ukochane Sudety albo Bieszczady. Miałam wypocząć i nacieszyć się przyrodą. Pandemia wszystkie te plany zrujnowała. Domyślam się, że nie mnie jednej. Ostatnie prawdziwe wakacje miałam w 2009 roku. Od tamtej pory wolny czas, jeśli już go mam, spędzam w domu. Jedynie dwa razy udało mi się wyrwać ze stolicy na 1-2 dni. Pozostało mi podróżowanie palcem po mapie. Mieszkam w bloku, nie mam nawet działki, więc ciężko znoszę ten brak kontaktu z przyrodą. Jakby mało było wirusa, możliwość pójścia choćby do lasu czy parku odbiera mi plaga kleszczy, których okropnie się boję. Siedzę więc przy biurku i wzdycham do pięknych zdjęć lasów i łąk w internecie. Pocieszam się troszkę w inny sposób. Szperam po graciarniach w sieci i wyszukuję ładne przedmioty do mojej kolekcji. Kiedy sobie popatrzę na nietuzinkowe kształty i barwy szklanych czy ceramicznych wazonów, talerzy, pucharków, to jest mi trochę lżej na duszy. Moją najnowszą pocieszajką został jubileuszowy puchar wyprodukowany z okazji 100-lecia HSG Ząbkowice. Jest to dość ciężkie szkło prasowane o barwie czerwonej przechodzącej w żółtą. Właściwie powinnam powiedzieć puchar rubinowo miodowy, bo tak określa się kolory szkła. Powierzchnia pucharu zdobiona jest motywami liści, traw i kwiatów. Doskonale zachowała się też oryginalna nalepka.






Nie samym szkłem człowiek żyje, więc kupiłam też trochę ceramiki. Bardzo podobają mi się serwisy i wazony z Mirostowic. Mam do nich szczególny sentyment, ponieważ w dzieciństwie na działce pijałam kompoty i zsiadłe mleko z kubków z Mirostowic właśnie, model Zośka z uchem. Do tej pory Zośki nie udało mi się zdobyć, ale nie tracę nadziei. Tymczasem przybył do mnie porcelitowy dzbanek z serwisu Jaś ze szkliwem upstrzonym uroczymi plamkami. Nie mam ambicji zdobycia całego serwisu, nie czuję takiej potrzeby. Wystarczają mi pojedyncze sztuki tego czy innego wzoru. Jaś, podobnie jak prezentowany wcześniej Nefryt, to projekt Adama Sadulskiego.




Przybył też do mnie gliniany, szkliwiony wazonik w stylu ludowym. Został wykonany w Spółdzielni Przemysłu Ludowego i Artystycznego "Kamionka" w Łysej Górze i przypomina mi wazony i dzbany podziwiane w dzieciństwie w Cepelii. Sztuka ludowa jest mi bliska chyba od zawsze. W takim wazoniku cudnie wyglądałby bukiet z maków, chabrów, rumianków i kłosów zboża. Na razie można o takiej aranżacji tylko pomarzyć, ale sam wazon jest wystarczająco dekoracyjny.