Małe Mi i duże B






Chociaż nadal bardziej cenię szkło, to ostatnio zwróciłam większą uwagę na ceramikę. Tym sposobem trafiły do mnie kolejne wazoniki. Smukły i skręcony wazon z dziurką to wyrób z Bogucic. Łączy on kształt new look z tradycyjnym zdobieniem, jakim są maleńkie różyczki. Dodatkowo ma złocony rant wylewu, choć złocenie to miejscami nieco się wytarło.
Brązowy wazonik o enigmatycznej nazwie W-112 pochodzi z Mirostowic. Wzór na ściankach przywodzi mi na myśl kwiaty szarotki alpejskiej. Sam zaś wazon przypomina wystrój ośrodków wczasowych z czasów PRLu. W pokojach można wtedy było znaleźć radia typu Atena czy Jubilat, które mój dziadek przezywał "kołchoźnikami", a na stołówkach królowała zastawa z porcelitu z obowiązkowym kwiatkiem w wazoniku na każdym stoliku.
Nie byłabym sobą, gdybym nie przygarnęła też szkła. Do mojej kolekcji dołączył jeszcze jeden projekt Jana Sylwestra Drosta - pucharek z serii "Rotor". Najczęściej spotykane są talerze z tej serii, dlatego cieszę się, że trafiłam na pucharek, choć nie jest w stanie idealnym. Ma dwie rysy we wnętrzu oraz malutkie pęknięcie na rancie. Wartość kolekcjonerską ma zatem niewielką, ale dla mnie ważne jest, by zwyczajnie cieszył oko. Z serii "Rotor" mam już talerzyk, wykonany co prawda współcześnie, lecz tak samo miły dla oka.