Dziś postanowiłam wrócić do moich osobistych rankingów. Tym razem na tapecie mamy gry komputerowe. Nigdy nie czułam się nerdem, ale dawniej gry komputerowe były jedną z moich ulubionych rozrywek. Było to na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego stulecia. Preferowałam zwłaszcza gry typu "point & click" oraz "single-player RPG". Niektóre z takich gier polubiłam do tego stopnia, że przechodziłam je od początku do końca kilka razy. Obecnie trudno o dobrą grę w starym stylu. Większość to mało ambitne strzelanki, postapokaliptyczne survivale, wyścigi czy innego rodzaju gry zręcznościowe. Takie zupełnie mnie nie interesują, wolę gry zmuszające do myślenia, wcielanie się w detektywa, szlachetnego rycerza lub mistrzynię magii. Na szczęście zdarzają się jeszcze chlubne wyjątki, które pozwalają oldschoolowym graczom przypomnieć sobie "jak to drzewiej bywało".
1. The Colonel's Bequest
Gra wyprodukowana przez Sierra On-Line. Pierwsza odsłona przygód Laury Bow, córki detektywa i aspirującej dziennikarki. Akcja gry dzieje się w 1925 roku, zaś barwne postacie rysują obraz wyższych sfer, w których tajemnice i intrygi to chleb powszedni. Szalone lata 20. to moja ulubiona epoka, więc gra tym bardziej mnie wciągnęła. W kolonialnej posiadłości, do której została zaproszona główna bohaterka będą się rozgrywać mrożące krew w żyłach sceny. Jedno morderstwo pociągnie za sobą kolejne zbrodnie, a Laura będzie musiała odkryć sprawcę, uprzednio wnikliwie analizując relacje łączące krewnych tytułowego pułkownika. Szalenie podobała mi się atmosfera gry (mimo pikselowej grafiki, którą trudno byłoby znieść w dzisiejszych czasach): stara posiadłość z sekretnymi przejściami, moczary, stara kaplica, zaniedbana fontanna w kącie ogrodu. Wszystko spowite w mroku nocy, co wzmaga nastrój niepokoju. Natomiast nazwiska postaci nawiązują do znanych osobistości Złotej Ery Hollywoodu jak Rudolph Valentino, Gloria Swanson czy Clara Bow.
2. Gabriel Knight: Sins of the fathers
Kolejna gra ze Sierry. Wspaniały klimat Nowego Orleanu i plejada gwiazd w obsadzie, a na czele znakomity duet: Tim Curry i Mark Hamill. W remake'u gry niestety zabrakło już tak znanych aktorów. Główny bohater to niepoprawny kobieciarz i właściciel małego antykwariatu. Gabriel dostaje się w wir niesamowitych wydarzeń, gdy Nowym Orleanem wstrząsają morderstwa mające związek z kultem voodoo. Gabriel odkrywa też tajemnice swojego rodu i dowiaduje się, jak trudną rolę wyznaczył mu los. Na szczęście bohater ma oddanych przyjaciół, którzy wesprą go w walce z mrocznymi siłami i pomogą rozwikłać zagadki kryminalne.
W tej grze ponownie odwiedzamy bagniste tereny Louisiany. Mamy też możliwość poczuć klimat Nowego Orleanu, w którym osobliwą mieszankę tworzą voodoo i jazz. Marzy mi się podróż w tamte rejony i odwiedzenie miejsc znanych z gry.
3. Maupiti Island
Tym razem przenosimy się na małą rajską wyspę, która jednak mam i swoje mroczne oblicze. Na wyspie ląduje detektyw Lange, który stopniowo odkrywa sekrety mieszkańców dawnej kolonialnej faktorii i stara się rozwikłać zagadkę zniknięcia pewnej młodej dziewczyny oraz morderstwa ostatniego z autochtonów. Gra jest pełna fascynujących detali. Nie tylko trzeba zwracać uwagę na wypowiedzi postaci, ale też odnajdywać zakamuflowane skrytki i być o właściwej porze we właściwym miejscu. Co ciekawe była to jedna z pierwszych gier z zastosowaniem syntezatora mowy. Podobała mi się także muzyka z intro oraz możliwość wygrywania melodii na starej pianoli w salonie. W tym roku ma zostać wydany remake gry (znanej mi jeszcze z Atari ST) i powiem, że czekam na niego z niecierpliwością.
4. Ultima VII: The Black Gate
Klasyk wśród RPG. Wcielamy się w Avatara, zwykłego z pozoru człowieka, który w magiczny sposób przenosi się do świata fantasy zwanego Britannia. Tam Avatar jest kolejnym wcieleniem mitycznego herosa, który znów musi podjąć walkę o ocalenie świata przed zakusami żądnego władzy Guardiana. Odwiedzając krainy Britannii Avatar spotyka starych przyjaciół (znanych z poprzednich części gry) i przyłącza ich do swej drużyny. Dość niespotykanym zjawiskiem było domaganie się przez postacie jedzenia, więc trzeba było swoich kompanów karmić i np. piec chleb. Można też było podróżować konnym wozem czy wsiąść na statek. Avatar (którego gracz mógł uczynić mężczyzną lub kobietą) na swej drodze spotykał też istoty zwane Gargulcami oraz duchy, a także sporo różnych NPC.
5. Quest for Glory III: Wages of War
Kolejna gra Sierry przenosi nas w świat wzorowany na krajach Afryki. Mamy tu pałace starożytnego Egiptu, arabskie suki, masajską wioskę i dżunglę pełną dzikich zwierząt. Główny bohater, dzielny książę, odwiedza poszczególne krainy i ich mieszkańców próbując zapobiec wybuchowi wojny. Grę polubiłam zwłaszcza za afrykańskie klimaty, mowę plemienia Simbani wzorowaną na suahili i ładną (jak na tamte czasy) grafikę.
6. Baldur's Gate II: Shadows of Amn
Rozbudowany świat, dokonywanie wyborów, piękne, szczegółowe scenerie, ciekawi NPC - to wszystko przyciągnęło mnie do tej gry. Podoba mi się eksplorowanie świata, rozmawianie z pobocznymi postaciami, niezbyt skomplikowane menu walki oraz wciągająca fabuła. Lubię też kreować wyrazistych bohaterów i podejmować nie zawsze moralnie słuszne decyzje. Pewnie najtrafniejsze określenie moich bohaterów to lawful neutral albo chaotic good.
7. The Legend of Zelda: Breath of the Wild
A tu niespodzianka - gra całkiem świeża i to na konsolę Nintendo Switch. Urzekła mnie swoim rozległym światem, pięknymi animacjami, wspaniałą muzyką, humorem i zmuszającymi do myślenia łamigłówkami. Główny bohater, Link to już postać kultowa, jeśli chodzi o japońskie gry konsolowe. Dodatkowym smaczkiem w grze jest połączenie magii z technologią, zaś wygląd machin odwołuje się do sztuki ery Jōmon. Obecnie czekam na kontynuację przygód Linka w kolejnej części gry.
8. The Lost Crown: A ghost-hunting adventure
Uwielbiam opowieści o duchach. Nic dziwnego, że spodobała mi się gra polegająca na kontaktowaniu się z duchami, uwiecznianiu ich na zdjęciach lub rejestrowaniu ich głosów. A wszystko to w klimacie sennego miasteczka w Kornwalii, którego mieszkańcy mają swoje tajemnice. W miasteczku krąży też legenda o skarbie, który przyciąga spragnionych wrażeń turystów. Gra jest bardzo specyficzna - grafika jest dość prymitywna, czarno-biała z nielicznymi plamami koloru, a za całym projektem stoi w zasadzie jeden człowiek. Mimo to, grając po raz pierwszy, można dostać momentami gęsiej skórki. Gracz będzie zaskakiwany pojawiającymi się znienacka zjawami, a niepokojące dźwięki tylko pogłębiają atmosferę grozy.
9. Monkey Island 2: LeChuck's Revenge
Druga część przygód niewydarzonego pirata Guybrusha Treepwooda jest jeszcze zabawniejsza od pierwszej. Niech się schowają "Piraci z Karaibów"! Polujący na skarb Guybrush, jego zaciekły wróg, powtały z martwych LeChuck i piękna pani gubernator byli pierwsi, a w dodatku ich przygody są bardziej niesamowite. Wybuchowa mieszanka klasycznych opowieści o piratach, szczypta magii voodoo, nawiązania do współczesności i humor czynią z gry naprawdę zacną rozrywkę.
10. The Legend of Kyrandia: Hand of Fate
Druga z kolei gier osadzona w magicznej krainie Kyrandii. Tym razem bohaterką jest alchemistka Zanthia, która wyrusza w pełną niebezpieczeństw misję, by zapobiec katastrofie grożącej Kyrandii. Fabuła jest okraszona humorem, a Zanthia przypomina baśniowe wcielenie Lary Croft. Podczas wizyt w różnych dziwnych miejscach, niczym prawdziwi alchemicy, musimy przyrządzać właściwe magiczne eliksiry, które pomogą nam w pomyślnym ukończeniu misji.
Na sam koniec wspomnę jeszcze o grach, które nie weszły do głównej dziesiątki, ale które darzyłam wielkim sentymentem. Były to Dune, BloodNet, Loom i Shadow of the Comet.
1. The Colonel's Bequest
Gra wyprodukowana przez Sierra On-Line. Pierwsza odsłona przygód Laury Bow, córki detektywa i aspirującej dziennikarki. Akcja gry dzieje się w 1925 roku, zaś barwne postacie rysują obraz wyższych sfer, w których tajemnice i intrygi to chleb powszedni. Szalone lata 20. to moja ulubiona epoka, więc gra tym bardziej mnie wciągnęła. W kolonialnej posiadłości, do której została zaproszona główna bohaterka będą się rozgrywać mrożące krew w żyłach sceny. Jedno morderstwo pociągnie za sobą kolejne zbrodnie, a Laura będzie musiała odkryć sprawcę, uprzednio wnikliwie analizując relacje łączące krewnych tytułowego pułkownika. Szalenie podobała mi się atmosfera gry (mimo pikselowej grafiki, którą trudno byłoby znieść w dzisiejszych czasach): stara posiadłość z sekretnymi przejściami, moczary, stara kaplica, zaniedbana fontanna w kącie ogrodu. Wszystko spowite w mroku nocy, co wzmaga nastrój niepokoju. Natomiast nazwiska postaci nawiązują do znanych osobistości Złotej Ery Hollywoodu jak Rudolph Valentino, Gloria Swanson czy Clara Bow.
2. Gabriel Knight: Sins of the fathers
Kolejna gra ze Sierry. Wspaniały klimat Nowego Orleanu i plejada gwiazd w obsadzie, a na czele znakomity duet: Tim Curry i Mark Hamill. W remake'u gry niestety zabrakło już tak znanych aktorów. Główny bohater to niepoprawny kobieciarz i właściciel małego antykwariatu. Gabriel dostaje się w wir niesamowitych wydarzeń, gdy Nowym Orleanem wstrząsają morderstwa mające związek z kultem voodoo. Gabriel odkrywa też tajemnice swojego rodu i dowiaduje się, jak trudną rolę wyznaczył mu los. Na szczęście bohater ma oddanych przyjaciół, którzy wesprą go w walce z mrocznymi siłami i pomogą rozwikłać zagadki kryminalne.
W tej grze ponownie odwiedzamy bagniste tereny Louisiany. Mamy też możliwość poczuć klimat Nowego Orleanu, w którym osobliwą mieszankę tworzą voodoo i jazz. Marzy mi się podróż w tamte rejony i odwiedzenie miejsc znanych z gry.
3. Maupiti Island
Tym razem przenosimy się na małą rajską wyspę, która jednak mam i swoje mroczne oblicze. Na wyspie ląduje detektyw Lange, który stopniowo odkrywa sekrety mieszkańców dawnej kolonialnej faktorii i stara się rozwikłać zagadkę zniknięcia pewnej młodej dziewczyny oraz morderstwa ostatniego z autochtonów. Gra jest pełna fascynujących detali. Nie tylko trzeba zwracać uwagę na wypowiedzi postaci, ale też odnajdywać zakamuflowane skrytki i być o właściwej porze we właściwym miejscu. Co ciekawe była to jedna z pierwszych gier z zastosowaniem syntezatora mowy. Podobała mi się także muzyka z intro oraz możliwość wygrywania melodii na starej pianoli w salonie. W tym roku ma zostać wydany remake gry (znanej mi jeszcze z Atari ST) i powiem, że czekam na niego z niecierpliwością.
4. Ultima VII: The Black Gate
Klasyk wśród RPG. Wcielamy się w Avatara, zwykłego z pozoru człowieka, który w magiczny sposób przenosi się do świata fantasy zwanego Britannia. Tam Avatar jest kolejnym wcieleniem mitycznego herosa, który znów musi podjąć walkę o ocalenie świata przed zakusami żądnego władzy Guardiana. Odwiedzając krainy Britannii Avatar spotyka starych przyjaciół (znanych z poprzednich części gry) i przyłącza ich do swej drużyny. Dość niespotykanym zjawiskiem było domaganie się przez postacie jedzenia, więc trzeba było swoich kompanów karmić i np. piec chleb. Można też było podróżować konnym wozem czy wsiąść na statek. Avatar (którego gracz mógł uczynić mężczyzną lub kobietą) na swej drodze spotykał też istoty zwane Gargulcami oraz duchy, a także sporo różnych NPC.
5. Quest for Glory III: Wages of War
Kolejna gra Sierry przenosi nas w świat wzorowany na krajach Afryki. Mamy tu pałace starożytnego Egiptu, arabskie suki, masajską wioskę i dżunglę pełną dzikich zwierząt. Główny bohater, dzielny książę, odwiedza poszczególne krainy i ich mieszkańców próbując zapobiec wybuchowi wojny. Grę polubiłam zwłaszcza za afrykańskie klimaty, mowę plemienia Simbani wzorowaną na suahili i ładną (jak na tamte czasy) grafikę.
6. Baldur's Gate II: Shadows of Amn
Rozbudowany świat, dokonywanie wyborów, piękne, szczegółowe scenerie, ciekawi NPC - to wszystko przyciągnęło mnie do tej gry. Podoba mi się eksplorowanie świata, rozmawianie z pobocznymi postaciami, niezbyt skomplikowane menu walki oraz wciągająca fabuła. Lubię też kreować wyrazistych bohaterów i podejmować nie zawsze moralnie słuszne decyzje. Pewnie najtrafniejsze określenie moich bohaterów to lawful neutral albo chaotic good.
7. The Legend of Zelda: Breath of the Wild
A tu niespodzianka - gra całkiem świeża i to na konsolę Nintendo Switch. Urzekła mnie swoim rozległym światem, pięknymi animacjami, wspaniałą muzyką, humorem i zmuszającymi do myślenia łamigłówkami. Główny bohater, Link to już postać kultowa, jeśli chodzi o japońskie gry konsolowe. Dodatkowym smaczkiem w grze jest połączenie magii z technologią, zaś wygląd machin odwołuje się do sztuki ery Jōmon. Obecnie czekam na kontynuację przygód Linka w kolejnej części gry.
8. The Lost Crown: A ghost-hunting adventure
Uwielbiam opowieści o duchach. Nic dziwnego, że spodobała mi się gra polegająca na kontaktowaniu się z duchami, uwiecznianiu ich na zdjęciach lub rejestrowaniu ich głosów. A wszystko to w klimacie sennego miasteczka w Kornwalii, którego mieszkańcy mają swoje tajemnice. W miasteczku krąży też legenda o skarbie, który przyciąga spragnionych wrażeń turystów. Gra jest bardzo specyficzna - grafika jest dość prymitywna, czarno-biała z nielicznymi plamami koloru, a za całym projektem stoi w zasadzie jeden człowiek. Mimo to, grając po raz pierwszy, można dostać momentami gęsiej skórki. Gracz będzie zaskakiwany pojawiającymi się znienacka zjawami, a niepokojące dźwięki tylko pogłębiają atmosferę grozy.
9. Monkey Island 2: LeChuck's Revenge
Druga część przygód niewydarzonego pirata Guybrusha Treepwooda jest jeszcze zabawniejsza od pierwszej. Niech się schowają "Piraci z Karaibów"! Polujący na skarb Guybrush, jego zaciekły wróg, powtały z martwych LeChuck i piękna pani gubernator byli pierwsi, a w dodatku ich przygody są bardziej niesamowite. Wybuchowa mieszanka klasycznych opowieści o piratach, szczypta magii voodoo, nawiązania do współczesności i humor czynią z gry naprawdę zacną rozrywkę.
10. The Legend of Kyrandia: Hand of Fate
Druga z kolei gier osadzona w magicznej krainie Kyrandii. Tym razem bohaterką jest alchemistka Zanthia, która wyrusza w pełną niebezpieczeństw misję, by zapobiec katastrofie grożącej Kyrandii. Fabuła jest okraszona humorem, a Zanthia przypomina baśniowe wcielenie Lary Croft. Podczas wizyt w różnych dziwnych miejscach, niczym prawdziwi alchemicy, musimy przyrządzać właściwe magiczne eliksiry, które pomogą nam w pomyślnym ukończeniu misji.
Na sam koniec wspomnę jeszcze o grach, które nie weszły do głównej dziesiątki, ale które darzyłam wielkim sentymentem. Były to Dune, BloodNet, Loom i Shadow of the Comet.