Spełnione marzenie




Szalenie przyjemnie jest spełniać swoje marzenia. Niedawno na mojej liście odhaczyłam kolejne. Tym razem to marzenie z dzieciństwa, wtedy nierealne, a teraz wreszcie mogę nacieszyć się nowym nabytkiem. Do mojej kolekcji dołączyła upragniona Dee Dee z serii Barbie and the Rockers z 1986 roku, wyprodukowana na Tajwanie. Absolutnie wspaniała ciemnoskóra dziewczyna o headmoldzie Spanish '82 z edycji Real Dancing Action. Cała seria Barbie and the Rockers to kwintesencja szalonych, bajecznie kolorowych lat osiemdziesiątych. Królowało wtedy disco i new romantic, pstrokate stroje, neonowe kolory, legginsy, poduszki na ramiona i natapirowane fryzury. Cała grupa lalek od Mattela wygląda, jakby zdarły ciuchy z Cyndi Lauper. A do tego Ken w stroju, którym nie pogardziłby Limahl. W tamtych czasach mogłam tylko podziwiać te cuda na zdjęciach w niemieckich katalogach. Dziś mogę wziąć do ręki moją Dee Dee i uśmiechnąć się na wspomnienie kosmicznej, kiczowatej mody z tamtych lat. Lalka przyszła do mnie w oryginalnym pudełku, stroju i ze wszystkimi dodatkami. Plastikowa szybka pudełka była nieco wgnieciona i do środka dostało się trochę kurzu, poza tym na koszulce Dee Dee znajdowała się plamka białej pleśni. Gumka utrzymująca fryzurę w ryzach niemal całkowicie wtopiła się we włosy. Miałam sporo pracy przy wydłubywaniu okruszków i rozczesywaniu włosów. Sama lalka jednak jest w znakomitej kondycji, a mechanizm pozwalający na poruszanie rękami wciąż działa. Jedyny minusik to kiepsko rozmieszany pigment, co widać na przedramionach lalki. Najwyraźniej Mattel miał z tym problem od zawsze. Do lalki dołączona była instrukcja obrazująca działanie mechanizmu, mini katalog strojów z tamtego rocznika i kartonik-wypychanka ze zdjęciami lalkowych muzyków. Oczywiście Dee Dee ma też szczotkę w kolorze perłowego oranżu, pomarańczowe szpilki, grzebyk oraz srebrny mikrofon. Kiedyś nie lubiłam koloru pomarańczowego, obecnie mam nawet t-shirt i ulubiony długopis w tym kolorze. Uważam, że pomarańczowy cień na powiekach Dee Dee bardzo jej pasuje. Mam też ambicję zdobyć pierwszą edycję Dee Dee z lawendowym cieniem, a czy się uda, czas pokaże. Moja ciemnoskóra dziewczyna otrzymała imię Stella. Tak prezentuje się po zabiegach pielęgnacyjnych: