Zaczaruj rzeczywistość










Znane powiedzenie głosi: jeśli nie możesz czegoś zaakceptować, zmień to; jeśli nie możesz czegoś zmienić, zaakceptuj to. Chociaż jestem rodowitą warszawianką, to nigdy swojego miasta nie darzyłam zbytnią sympatią. W dzieciństwie wolałam uciekać na wieś, lecz gdy zabrakło ukochanej działki, zostałam uwięziona w mieście. Czasami mam wrażenie, że w mieście się duszę, że mnie ono przytłacza, osacza, że mam już go serdecznie dość. Mogę sobie ponarzekać, ale to nic nie zmieni i dalej będę tkwić w tym samym miejscu. Na razie nie mam szans na żadną przeprowadzkę, więc staram się zaczarować rzeczywistość i pokochać swoje miasto. Są w Warszawie zakątki, które lubię i do których wracam. Lubię modernistyczne wille Saskiej Kępy, wąskie uliczki na obrzeżach Starego Miasta, leśny park na Młocinach czy osiedle Jazdów. Warszawa jest miastem dość chaotycznym i nieprzemyślanym architektonicznie, ale mimo rosnącej liczby nowoczesnych budynków i drapaczy chmur, wciąż można odnaleźć urokliwe zakątki. Miło jest przejść się brukowanymi uliczkami z dala od gwarnego centrum, spacerować wieczorem przy blasku gazowych latarni lub zajrzeć do dalej położonych dzielnic, gdzie stare wille wpisują się w leśny krajobraz. Mogłoby się wydawać, że przemierzyłam już Warszawę wzdłuż i wszerz, ale nadal udaje mi się odkrywać miejsca, w których jeszcze nie byłam. Wyławianie takich perełek z miejskiej brzydoty jest żmudne, ale warte zachodu.