Małe jest piękne










Dawniej zarzekałam się, że nigdy nie kupię żywicy w rozmiarze mniejszym niż SD. Dziś zachwycam się Renem i zaryzykuję stwierdzenie, że to mój ulubieniec w skromnej lalkowej ekipie. Jak mawia mój mężczyzna, tylko krowa nie zmienia poglądów. Może z wiekiem staję się praktyczniejsza? Duże chłopy są piękne, ale mniejsze BJD są zdecydowanie poręczniejsze, łatwiejsze w transporcie, są bardziej przyjazne dla portfela i zajmują mniej miejsca na regale. Mój Ren wygląda mega słodko w różu i innych pastelowych kolorach, w skarpetkach z koronkową falbanką, ale już dużych chłopców w takich słodkościach nie widzę. Do MSD kawaii stylizacja pasuje, ale do Akiry czy Hikaru już nie, a przynajmniej w moim odczuciu wyglądaliby trochę groteskowo. Polubiłam MSD do tego stopnia, że nie zamierzam poprzestać na Renie. Kilka dni temu zamówiłam kolejną żywicę w tym rozmiarze. Nie zdradzę więcej szczegółów, fotki wstawię dopiero, kiedy lalka przyjdzie, czyli za jakieś pół roku. Tymczasem Ren pozuje w nowych ubraniach (spodnie pokazałam przy okazji wpisu o choince) i butach. Nie dorobił się jeszcze zimowego płaszcza i czapki, ale na razie nie rusza się z domu, więc na brak cieplejszych rzeczy nie narzeka.